Odtwarzanie przez Spotify Odtwarzanie przez YouTube
Przejdź do wideo YouTube

Ładowanie odtwarzacza...

Scrobblujesz ze Spotify?

Powiąż swoje konto Spotify ze swoim kontem Last.fm i scrobbluj wszystko czego słuchasz z aplikacji Spotify na każdym urządzeniu lub platformie.

Powiąż ze Spotify

Usuń

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

18.04.2015 - JMSN

O Jezu.
Na ten koncert czekałam od jakiegoś roku i w końcu się doczekałam. Kiedy tylko dotarły do mnie wieści,że JMSN zamierza wystąpić u nas w ramach europejskiej części trasy promującej jego ostatnie dzieło, wiedziałam,że nie może mnie tam zabraknąć.

Bilety już w lutym rozeszły się jak świeże bułeczki (pewnie też przez zaskakująco niską cenę) i pozostało jedynie odliczać dni do osiemnastego kwietnia…
W międzyczasie JMSN wypuścił taki oto filmik promujący trasę :
https://www.youtube.com/watch?v=7AcliWqof9I
Ten człowiek ma świetne poczucie humoru :-)

W końcu nadszedł ten piękny, chociaż zimny i pochmurny dzień. Podróż do stolicy zajęła mi kilka godzin i chociaż była dosyć monotonna, to podekscytowanie związane z wieczorem rosło z każdą minutą.
W końcu udało mi się dotrzeć do klubu o pięknej nazwie Miłość. Dziwnie mieli zorganizowaną szatnię - znajdowała się ona w innym budynku niż miejsce koncertu i dwa razy trzeba było przejść półnago kilkadziesiąt metrów w nieciekawej aurze pomiędzy obydowoma miejscami. Poza tym, nie mam większych zastrzeżeń, scena była malutka, dosyć niska, zero barierek, sala mniejszej wielkości z całkiem dobrym nagłośnieniem.
Byłam bardzo ciekawa tego, jak JMSN wypada na żywo. Wokalnie nie spodziewałam się wyczynów na miarę M. Carey, ale pod każdym innym względem nie nastawiałam się na nic poniżej „bardzo dobry”. Dzisiaj mogę już napisać,że JMSN na żywo wypada absolutnie znakomicie!

W wersji live królował minimalizm w formie. Łącznie na scenie były jedynie trzy osoby – perkusista, basista i oczywiście JMSN będący jednocześnie gitarzystą. Z jednej strony taki skład był wystarczający, ale z drugiej trochę dziwnie było słyszeć np. saksofon z „Love & Pain” grany z taśmy. Co by to było, gdyby na scenie było jeszcze parę instrumentów dętych, a może i chórek? Może kiedyś, kto wie! Panowie absolutnie dali radę, utwory Amerykanina zdecydowanie zyskiwały grane na żywo.
Basista był na pierwszy rzut oka podobny do Christiana (nie chcę być uszczypliwa, ale palców u obu rąk brakowało, by zliczyć tych wszystkich długowłosych brodaczy w Miłości - zarówno panów z obsługi klubu jak i z ekipy JMSNa ;) i kiedy wyszedł na scenę, wśród publiczności zapanowała euforia :-) Większość myślała, że to JMSN, a pan na basie zdawał się doskonale tym bawić :-) Dopiero po chwili ktoś krzyknął „To nie on!” i oczekiwanie na główną „gwiazdę” wieczoru rozpoczęło się od nowa.
Celowo piszę „gwiazdę” w cudzysłowie , bo JMSN pod tym względem jest najnormalniejszym artystą, jakiego dane mi było niejako poznać. Podczas kiedy Justin Timberlake zmienia strój sceniczny co godzinę, JMSN nie przywiązuje do swojego wyglądu za dużej uwagi (wiem, że nie ta skala porównania, ale dobrze pokazuje różnicę). Od początku swojej działalności jego wygląd sceniczny jest ten sam – zwykły, lekko za duży t-shirt, krótkie spodnie, buty w kolorze cielistym… Modowa nuda, Kasia Tusk raczej nie napisze o nim żadnego postu. W oczy rzucał się tylko krzyż zawiesony luźno na szyi i złotawy zegarek na nadgarstku. Minimalizm i prostota w ubiorze.

Warszawa była ostatnim przystankiem w europejskiej części trasy promującej „Blue Album” i sam JMSN stwierdził,że był to najlepszy koncert ze wszystkich. Widać było po nim, że polska publiczność swoimi żywiołowymi reakcjami sprawiała mu niemałą frajdę. Doszło nawet do drobnej, spontanicznej zmiany w set liście (swoją drogą – nigdzie nie widziałam kartek z set listami na scenie, czyżby wszystko grali z pamięci?) – ku mojej rozpaczy, bo wydawało mi się, że mieli zagrać „The One”, a ostatecznie wybrali coś bardziej energetycznego. JMSN wydawał się być naprawdę zaskoczony, że my tutaj, w jakiejś dalekiej Polsce znamy jego muzykę i tak ją lubimy. Raz nawet zapytał żartobliwie „Skąd wy w ogóle mnie znacie?” jakby ciągle nie wierząc ,że zna się go i lubi gdzieś poza USA.

Pod względem energii było niesamowicie żywiołowo. Sam JMSN dawał z siebie wszystko, skacząc, tańcząc i bawiąc się tak, jak gdyby to był jego pierwszy koncert od bardzo dawna. Zresztą, jak tu się nie uśmiechnąć chociaż widząc takie pląsy :

https://www.youtube.com/watch?v=znZ6tThTiQE
(Filmik co prawda z Londynu, ale daje wgląd :)

Ten nastrój udzielał się i nam, bo w ciągu tych 60 minut ciężko było ustać w jednym miejscu. JMSN jako koncertowy wodzirej sprawdził się bardzo dobrze, umiejętnie równoważąc zachęcanie nas do zabawy i krótkie wypowiedzi na różne tematy.
Oby dobrze sobie zapamiętał, jak w Polsce jest fajnie i oby szybko do nas wrócił, cudownie gdyby do Wrocławia :-)
Największym minusem występu była jego długość – godzina. Jakby panowie się postarali, to daliby radę zagrać jeszcze ze dwa utwory, ale wdzięczna jestem i za te 60 minut, o których rok temu mogłam pomarzyć :-)
Zastanawiałam się, czy po koncercie JMSN szybko zniknie z Miłości, czy będzie można go gdzieś złapać… Nie spodziewałam się jednak,że sam tak chętnie wyjdzie do ludzi. Po zejściu ze sceny po prostu usadowił się obok stoiska z merchem i oddał się publiczności ;)
Bez pośpiechu, bez poganiania, bez krztyny „dwa metry ode mnie proszę”. Stał tam do ostatniej chętnej osoby, robiąc sobie z nami zdjęcia, podpisując nam płyty/koszulki/co chcieliśmy, rozmawiając z nami, ściskając się jeśli ktoś chciał… Rzadko się spotykam z takim podejściem, a szkoda.
Liczyłam też na możliwość kupienia jedynej płyty, której jeszcze mi brakowało do pełnej dyskografii JMSN-a i ku mojej uciesze do Warszawy jeszcze uchowało się parę sztuk BA. I to w jakiej cenie, 40 PLN! :-)
I mi udało się zdobyć zarówno autografy na płytach :

https://igcdn-photos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xaf1/t51.2885-15/11098744_871811372886689_1958352296_n.jpg

Jak i zdjęcie, na którym wyszłam mało korzystnie, więc zostawię je dla mniej publicznej sfery mojego życia ;-)
Kiedy podeszłam, JMSN przyjaźnie się uśmiechnął, zapytał jak się mam, a na koniec spokojnie wysłuchał mojej prośby o szybki powrót do Polski i z uśmiechem odparł,że zrobi co będzie mógł :)

Także drogi Christianie Berishaju, wracaj szybko do Polski!

https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xap1/v/t1.0-9/s720x720/11156125_456814847817397_6911437579685124864_n.jpg?oh=3aeb7a2d9403fdb02d0c4dc9c5f228e4&oe=5598DA2F&__gda__=1440698737_3424f01db204e2a4a131d20717eebe1b

SETLISTA (kolejność przypadkowa) :
1. Addicted
2. 'Bout It
3. Street Sweeper
4. Waves
5. Ends (Money)
6. Score
7. Alone
8. Do You Remember The Time
9. Love & Pain
10. Girl (I Used To Know)
11. All We Do

I jedyny dostępny póki co filmik na YT :

Love & Pain
https://www.youtube.com/watch?v=cNul6w7Eysc
a więcej filmików tutaj : https://www.youtube.com/playlist?list=PLl5VOPwk2XGkH-P_CHhuu07b_ZFlOxs3W

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

API Calls