Odtwarzanie przez Spotify Odtwarzanie przez YouTube
Przejdź do wideo YouTube

Ładowanie odtwarzacza...

Scrobblujesz ze Spotify?

Powiąż swoje konto Spotify ze swoim kontem Last.fm i scrobbluj wszystko czego słuchasz z aplikacji Spotify na każdym urządzeniu lub platformie.

Powiąż ze Spotify

Usuń

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

Illusion i Acid Drinkers - 13.12.2008 @ Wrocław, Hala Stulecia

Sob 13 XII – Illusion - jedyny koncert!

Czekałam na ten koncert 10 lat. Mimo, ze poznałam Illusion w 1998 roku, to byłam zbyt smarkata, żeby wybrać sie na któryś z ich koncertów. Dlatego czytając wieści o jedynym koncercie Iluzji we Wrocławiu, dostałam gęsiej skórki i nabrałam rumieńców na twarzy. Natychmiast zaopatrzyłam się w bilet, a potem już tylko odliczałam dni do tego niesamowitego koncertu. No ale po kolei…

Z Warszawy wyjechaliśmy o 8:00 wynajętym autokarem, co było niezwykłą wygodą. We Wrocławiu byliśmy ok. 14:30 i od razu udaliśmy sie pod halę ("Halę Starą W Chuj" x]), gdzie już zebrał się dość duży tłum osób. Pierwsze spotkanie z ludźmi z Vendetty, śmichy chichy, szybkie piwko (To był najpaskudniejszy grzaniec w moim życiu! Ble!) i wio do środka.

Na pierwszy ogień poszedł wrocławski CLoN. Muzycznie od razu skojarzyło mi się z Sepulturą, a wokalistka przywołała w pamięci inne "krzyczące" panie (głównie Otep). Koncert przyzwoity, ale emocji większych nie wywołał, w końcu wszyscy czekali na danie główne.

Po koncercie udaliśmy się na piwo, które z piwem miało niewiele wspólnego (dobrze chociaż, że było tanie), więc na kolejny koncert nie załapaliśmy się w całości. Nie da się ukryć, że Hunter jest kapelą, którą darzę sentymentem i mimo, że po ich płyty już w ogóle nie sięgam, to na koncertach wciąż się pojawiam.
Weszliśmy na salę, gdy pobrzmiewał Grabaszszsz.... Po Kiedy Umieram i Osiem przyszła pora na nowy materiał, znany już dobrze bywalcom koncertów Draka&Co. Save przeleciał tym razem w ogóle przeze mnie niezauważony, a Śmierci śmiech jak zawsze wywołał ciary. Na koniec usłyszeliśmy Białoczerw, Fallen i T.E.L.I.... Koncert niestety nie porwał, byc może dlatego, że podekscytowana czekałam na gwiazdy wieczoru - Acid i Iluzję, a być może dlatego, że po raz kolejny usłyszałam ten sam nudny i przewidywalny set (Gdzie są kawałki z mojej ukochanej Requiem, ja sie pytam po raz n-ty?).

Następnym punktem programu była Coma, więc czym prędzej wycofaliśmy się z sali, by uskuteczniać Vendettową integrację. Obecność Comy na tej imprezie można podsumować jednym słowem - nieporozumienie. No ale nie będę wnikać w motywy, jakie kierowały organizatorami podczas obmyślania składu tego koncertu. Spędziłam ten czas bardzo przyjemnie i nabrałam sił na dalszą część dnia.

Koncertu Acid Drinkers bardzo się bałam, a jednocześnie bardzo na niego czekałam. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie ich występu z jedną gitarą, tak samo jak nie byłam w stanie wyobrazić sobie ich bólu po stracie Olassa. Moje wszystkie obawy rozmyły się, gdy ujrzałam scenografię. Olass był obecny z nami, na scenie pod postacią wielkiego zdjęcia z sesji zdjęciowej do VoS i gitary podłączonej do wzmacniacza, jakby czekającej na to, aż Olo wyjdzie i weźmie ją do rąk. Aż mi serce podeszło do gardła.

http://img179.imageshack.us/img179/7316/20081213img6991sr1.jpg
autor zdjęcia: kriz ( http://krizphoto.net/ )

Zaczęli standardowo pierwszymi czterema utworami z "Verses of Steel" - Fuel Of My Soul, In A Black Sail Wrapped, Swallow The Needle i The Ark. W międzyczasie Titus skomentował ich występ krótkim komentarzem, mówiąc jedynie, że grają dzisiaj we trójkę i wszyscy wiemy dlaczego. Podobało mi się, że powiedział tak niewiele. Nic więcej dodawać nie musiał. Rozległy się brawa i skandowanie imienia Olassa, a Kwasy kontynuowali koncert utworem Megalopolis, który wszyscy obecni na trasie promującej VoS, dobrze już znali. Przy High Proof Cosmic Milk nastąpiło lekkie zaskoczenie z mojej strony, ponieważ nie spodziewałam sie, że jeszcze kiedyś usłyszę to na żywo. Dalsza część koncertu, to już standardy grane na VoS Tour. Po The Joker Kwasy zeszli ze sceny, ale to nie był jeszcze koniec. Na telebimach pojawiły się zdjęcia Olassa, fragmenty z making of VoS, Chasing The Acids oraz urywki z różnych koncertów, a z głośników rozbrzmiał Blues Beatdown, mój ulubiony kawałek z ostatniej płyty Kwasów. Niektórzy nie kryli wzruszenia, a reszta śpiewała na całe gardła wraz z Olassem. Na scenie ponownie pojawili się muzycy Acids wraz z przyjaciółmi Olka, ukłonili się nam i zeszli ze sceny, natomiast messieu Popcorn dowalił do pieca i przez chwilę w samotności kłaniał się zdjęciu Olassa dając wszystkim do zrozumienia jak trudno jest mu sie pożegnać z przyjacielem. Nigdy nie widziałam bardziej poruszającego widoku…
To był dobry koncert i mimo, że bardzo słychać było brak drugiej gitary, nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Kwasy spisały się dobrze (szczególnie wielkie uznanie dla Popcorna, który miał bardzo trudne zadanie), to było pożegnanie z klasą. Zobaczyłam taki koncert, jaki chciałam zobaczyć - trzech muszkieterów, grających tribute koncert dla swojego zmarłego kumpla. To był niesamowicie piękny i wzruszający koncert. Olass z pewnością byłby dumny. Ajeeeeeeeoooooop!

Set lista:
1.Król Lew (intro)
2. Fuel Of My Soul
3. In A Black Sail Wrapped
4. Swallow The Needle
5. The Ark
6. Megalopolis
7. High Proof Cosmic Milk
8. Marian Is A Metal Guru
9. We Died Before We Start To Live
10. Silver Meat Machine
11. United Suicide Legion
12. Anybody Home?!
13. The Rust That I Feed
14. Drug Dealer
15. The Joker
16. Blues Beatdown

Po tak pełnym wzruszeń koncercie przyszła pora na danie główne. Wiadomo było wcześniej, że koncert Illusion będzie podzielony na dwie części - elektryczną, w której na gitarze zagra Sivy z Tuff Enuff i akustyczną, zagraną już z naszym Jerrym. Set akustyczny był znany od początku, natomiast set elektryczny był owiany tajemnicą, więc zniecierpliwienie i niepokój o to, czy zagrają coś mojej ulubionej "Szóstki" rosło. Niektórzy wiedzieli, ze na koncercie ma być Guzik, więc pojawiały się również domysły o jego udziale wokalnym przy "Wojtku".
Zaczęli od hiciora otwierającego koncertowy album Iluzji - Nóż zaśpiewany został na kilka tysięcy gardeł, co skutecznie zagłuszyło Lipę. Sytuacja taka miała miejsce jeszcze przez kilka następnych kawałków (w pewnym momencie Lipa odsunął się do mikrofonu i z uśmiechem na twarzy napawał się śpiewem tłumu), ale na szczęście w dalszej części koncertu było już dobrze. Kolejny kawałek - Tło - pełne zaskoczenie! Bardzo, ale to bardzo chciałam usłyszeć ten utwór (podobnie jak Kukły, ale tego drugiego niestety nie było mi dane). Na sali pełne szaleństwo, widać że wiele osób tęskniło za Illusion. Po serii szlagierów, których po prostu nie mogło zabraknąć usłyszeliśmy "piosenkę o tym, że… o niczym… Raz cztery o!". Tym razem nikt nie śpiewał wraz z Lipą, no bo kurde jak! Nie wiem czy istnieje jakiś człowiek, który potrafiłby powtórzyć tekst do 140. Nie zwalniamy tempa i lecimy dalej. Moja euforia urosła do niewyobrażalnych rozmiarów - są kawałki z "Szóstki" (Mało kto obok mnie znał tekst do Skocznego i Pukanego. Co jest z wami, ludzie?)!!! Po takiej dawce powera byłam tak szczęśliwa, że nie miałabym za złe, gdyby po "Pukanym" zeszli ze sceny. No ale to nie był koniec! Po świetnie wykonanym Na luzie nastapiła chwila przerwy, Lipa zapowiada gościa i niektórzy już wiedzą co się stanie… Tak, na scenie pojawił się Guzik! Gdyby nie zapowiedź Lipy, to w życiu bym go nie poznała, na szczęście Wojtek rozwiał wszystkie wątpliwości. To był jeden z najlepszych momentów tego koncertu. Pożegnaliśmy Guzika gromkimi brawami i zaczęła się akustyczna części koncertu. To mnie sprowadziło na ziemię - tylko trzy kawałki i do domu, ale przecież ja chcę jeszcze, i jeszcze, i jeeeeszcze… Na scenie pojawił się Jerry i od razu zrobiło się przyjemniej. Cierń i Choćby jęk w takim wydaniu zabrzmiały fenomenalnie, a Tylko... zadedykowane Olassowi, utwierdziło mnie w przekonaniu, że Lipa jest najlepszym wokalistą w tym kraju i "choćbym się zesrała tak będzie"! :) Na bis usłyszeliśmy ponownie Nóż, co mnie troszkę rozczarowało. wiem, że hicior i najbardziej rozpoznawalny kawałek Illusion, ale słysząc go na każdym koncercie Lipali, można już mieć go dość, także zakończenie koncertu mi się nie podobało. Tak czy srak, wczorajszy wieczór był pełen wrażeń, a koncerty Kwasów i Illusion to największe i najbardziej wzruszające wydarzenia, w jakich miałam przyjemność uczestniczyć.

Set lista:
1.Intro z Bolilola :)
2. Nóż
3. Tło
4. W słomę rąk
5. BTS
6. Nikt
7. Big Black Hole
8. To co ma nadejść
9. Vendetta
10. Kły
11. Fame
12. Keff
13. 140
14. Adubi
15. Trzy ptaki
16. Little Bit Faster
17. Skoczny
18. Pukany
19. Na luzie
20. Wojtek
21. Cierń
22. Choćby jęk
23. Tylko
24. Nóż (bis)

Czy to był naprawdę jedyny koncert Illusion? Trudno powiedzieć… Lipa wyglądał na bardzo zadowolonego, więc kto wie, czy raz na jakiś czas nie postanowią zagrać jakiegoś koncertu. Oby tylko nie było reaktywacji z prawdziwego zdarzenia…

BOLILOL FOREVOR!

PS. Ludzie w takich samych koszulkach Vendetta, to nie żadna sekta. Naprawdę. ;)
Miło, że Lipa się z nami zjednoczył i przyodział swoją szmatkę.
PS2. Przy okazji zapraszam serdecznie na http://vendetta.art.pl/ w celu dzielenia się wrażeniami z koncertu, zamieszczania zdjęć, etc.

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

API Calls