Odtwarzanie przez Spotify Odtwarzanie przez YouTube
Przejdź do wideo YouTube

Ładowanie odtwarzacza...

Scrobblujesz ze Spotify?

Powiąż swoje konto Spotify ze swoim kontem Last.fm i scrobbluj wszystko czego słuchasz z aplikacji Spotify na każdym urządzeniu lub platformie.

Powiąż ze Spotify

Usuń

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

SnL, COMA, Myslo: taksiębawitaksiębawi... AGH?

Tue 5 May – Juwenalia 2009 Kraków
…nie mam nic przeciwko AGH, ale byłem przekonany, że Kraków… ;D

po pierwszym dla mnie, a trzecim dla niektórych dniu - jestem całkiem zadowolony, a to prezcież dopiero początek - finisz w niedzielę!

co prawda dotarłem na Strachy na Lachy w okolicach 4. piosenki (o której oni zaczęli!?), ale dali czadu - Lo skaczący po scenie z basówką - cudmiód, Żółw i jego popis na "Siedzimy tu przez nieporozumienie", Grabaż (bdb konferansjerka) starający się trzymać kontakt z (drętwą?) publiką, nowe (? - można mnie sprostować) piosenki, Marmur, Raissa - Grabaż i jego jajca, tak, mieli klasę - publika też nieźle ich przyjęła, choć oczywiście mogłoby być lepiej - jednakowoż i wspólny śpiew, i pogo, fala - zdecydowanie większość (znowu znak zapytania) wiedziała, jak powinien wyglądać dobry koncert. Szacun dla Cygańskiego Zajebu z północy, bo każdy czasem jest jak kolorowy ptak!
Co do drętwości publiki, moim zdaniem nie było źle, a czy Strachy miały rzeczoną rozruszać - kwestia sporna, przecież przed nimi też "coś grało", nikomu nie umniejszając - nie byłem, nie wiem, jak to wyglądało.

COMA - Rogucki się naprawdę starał, skakał po scenie ze statywem od mikrofonu, publika pięknie na niego reagowała, koncerty COMY - choć są i tacy, co ich nie lubią - zawsze dają maksymalny możliwy przekaz pozytywnej energii. Wola Istnienia nadal jest moim numerem jeden na starter koncertowy, zaraz po niej Sierpień grany do czasów Hipertrofii na początek - te dwie piosenki dooobrze brzmią. Nagłośnienie - również z perspektywy wielu miejsc dobre, nawet dobreplus - bywało znacznie gorzej, ale oczywiście, że w niektórych momentach nie słyszałem każdego instrumentu (wspomniane gdzieś w shoutboxie solówki gitarowe potrafiły uciec).
Roguc znakomitym fristajlowcem jest, mógłby być raperem (i tu proszę o skojarzenia z Fiszem albo OSTRym, chociaż to oczywiście nie ten gatunek muzyki, więc i klasa zupełnie inna).
Brakło oczywiście Stu Tysięcy, o które bezskutecznie wołaliśmy (i na której należałoby usiąść, tradycja niech pozostanie kultywowana) - chłopak, który stał koło mnie dostał natomiast swą Ciszę i Ogień i zagrali to też bardzo ładnie. A co do "stage divingu" to na Spadam oczywiście wszyscy latali, kto tylko miał ;)

Tutaj pozwolę sobie wtrącić rzecz o plecakach i torbach - ludzie, BŁAGAM, nie wchodźcie z tym ekwipunkiem w tłum, to nie pomaga ani otoczeniu, ani wam - szczególnie piję tu do dziewczyn na fali, które musiały skupiać się na ratowaniu swoich naramiennych skarbów zamiast na utrzymywaniu się na łapkach tłumu.

No a po Comie? Dłuuuugie rozstawianie instrumentów, które trwało chyba dłużej niż gra ostatniego zespołu. Jestem bardzo zawiedziony długością koncertu Myslovitz (choć gdyby to była tylko moja opinia to przypuszczam, że mogło być to spowodowane faktem szybkiego mijania czasu gdy coś się naprawdę lubi - ale nie, wszyscy mówili, ze za krótko). Jednak klasa Rojka - chyba nie można mieć zastrzeżeń. Osobiście jestem zwolennikiem śpiewu całego tłumu, więc "Kraków" nie zasługuje na pochwałę - toć to piosenka o naszym mieście, na której Rojek nie raz pokazał wzruszenie faktem śmierci Grechuty - i należałoby ją wyśpiewać naprawdę pięknie. Ale cóż, może się w końcu nauczymy. Można oczywiście biadolić, że to im płacą za śpiewanie - ale dumą nieporównywalną z niczym innym przepełnia widok urzeczonego wokalisty, gdy widzi, jak ludzie się starają. Tak było na Peggy Brown (której przecież już nie grają, serio! ;P), oootaaak… Peggy jest chyba najlepszą koncertową piosenką Artura R, i spółki.
Grali głównie starsze piosenki, na czas kryzysu zagrali nam piosenkę - pytanie: Mieć Czy Być? (a może Mieć? Czy Być?). również Nocnym Pociągiem pokazało klasę "nowego Myslo" - z resztą, latanie na tej piosence ma (podobnie jak na Spadam) specyficzny, niepowtarzalny klimat.
AAA! Zapomniałbym. Pierwsze dźwięki Mickey'a, który przerodził się jednak w Good Day My Angel - to było naprawdę ładne, choć jestem zwolennikiem tej pierwszej piosenki.
I jeszcze słowo - czy ktokolwiek zwrócił uwagę na to, jak Wojtek Powaga rzuca się po scenie z gitarą? Jestem absolutnie zafascynowany zachowaniem scenicznym tego człowieka, wielki ukłon i szacun!

Teraz walnę technicznym, którzy rozpięli całość sprzętu po zejściu Myslo, po czym musieli wpinać ponownie całość, gdy zespół wrócił na bisy. Przecież to było oczywiste!

chyba tyle na dziś/wczoraj.

Do zobaczenia.
JŁ Kazziz Cateater, fotograf w kapeluszu.

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

API Calls