Wtorek 19 Sie 2008, 15:58
Sob 16 VIII – Creamfields Poland 2008
dzien wczesniej bylem u kuzyna. szedl na rano do pracy wiec przyjechalem pierwszym busem. 0 oznaczen, zero informacji zero czegokolwiek. no ale jestem juz tam, widze z autobusu namioty. wysiadamy, przed nami ladna droga, pan otwiera szlaban i mowi do nas, tam na lewo … o kurwa … rzeka blotna. ale mysle sobie ze na miejscu moze bedzie lepiej i …. przy wjezdzie koles z carlsberga proboje blotnych wslizgow, przez srodek jedzie traktor, bialy namiot dopiero dostawiaja i zaczyna padac. ktos optymistycznie rzucil ze sie przejasni … ale nic. wkoncu tam jestem -> namiot piasta i? i nic nam nie chca sprzedac. chwila refleksji i .. kurde? nikt nie sprawdzil biletow? przyczepilem sie do grupki miejscowych . musieli wymienic kupony na bilet. w strfie vipow powiedziali nam ze tam przy bramie. dochodzimy i koles mowi, prosze wyjsc i nie wchodzic. jest 13 i caly czas kurwa siapi. na pytania kiedy bedzie mozna wejsc pierw ochrona rozlozyla sobie baldachim a pozniej powiedzieli ze nikt nic nie wie i sory batory do 16. Przeklinalem ze nie wzialem dlugich spodni . ale czekam wytrwale, powiedzialem sobie ze nieodpuszcze.
jest 16. przemily pan obmacuje mnie i kaze wyciagac bielizne z plecaka. atakuje odrazu ciepla herbate -> 0.2 ml za 5 zl. i cos cieplego do jedzenia. zaraz potem szukam deep'n'blue i .. nie ma. po 15. wiem juz ze to ten bialy ktory rozkladali jak przyjechalem i ze tam bedzie main stage. ale do 18.00 nie bedzie nic. jestem juz mega wkurwiony . spotykam znajomych, dalej poznaje milych ludzi tak samo wkurwionych jak ja. 18.00 -> panowie wnosza okablowanie, zakladam ze do mixera. 18.30. otwrali, scena jak z otwarcia supermaketu, wszyscy pra do przodu, przez srodek, przez bloto itd. ktos rzuca proste stwierdzenie ze moze chociaz palete bu kurwa tam postawic…
no ale jestem juz w srodku. goldie zaczyna. i nie pamietam juz jak bardzo bylem wkurzony, az .. dociera do mnie ze nie ma prawie bassow. no tak, ustawiali to 10 minut temu … ale to juz teraz nie jest wazne. nawet to ze namiot przecieka bo jest zle naciagniety i pewnie grozi tam ze sie rozedrze. drum, tylko to sie liczy, bo bass dopiero 'poczulem' na skream'ie. lady waks i robie sobie przerwe. wychodze i… kurwa, bloto jest juz wszedzie a jakis chociaz plyt wiorowych dalej nie ma. wiosce piwnej trzeba siedziec w blocie z bronem i nie mozna wyjsc do namiotu gdzie nie pada. no i … 5 zloty za wode i browar. chyba tylko normalnie red bull kosztowal. pomijajac worki od smieci na noge w cenie od 6-10 zl za sztuke czy to normalne zeby to ochroniarze sprzedawali? ale chuj, wracam do deep, dopytuje sie gdzie pendulum, vitalic. wszystko w main'ie ma byc wiec spoko. taaaa…. jasne ….. wracam do deep i szaleje dalej. jest juz 3 w nocy i aphrodite widzi ze ludzie juz padaja .. wiec ich podrywa. kurwa, ale to niebienskie uczucie czuc ze nagle wszyscy wokolo na kolejene pol godizny wydobywaja z siebie tyle energi, kiedy przed chwila ledwo sie ruszali. godzina 5:30. nie mam juz sily na johna B. czas sie zmyc. komus ukradli w przechowalni plecak. nic mnie tu nie zdziwi.
to byla a-organizacja. jkaby nikt nie ogladnal prognozy i zobacyzl ze bedzie kurwa padac. i nie mozna bylo dzien wczesniej rozlozyc namiotow? i miec zwykle plyty wiurowe? ponoc byly w strefie dla vipow. taaa…
podsumowujac ;]. organizacyjnie powiedzec ze dno to za malo. muzycznie - ja tam bylem w siodmym niebie - gdyby tylko ktos dobrze ustawil ten sound system …. ;]