Odtwarzanie przez Spotify Odtwarzanie przez YouTube
Przejdź do wideo YouTube

Ładowanie odtwarzacza...

Scrobblujesz ze Spotify?

Powiąż swoje konto Spotify ze swoim kontem Last.fm i scrobbluj wszystko czego słuchasz z aplikacji Spotify na każdym urządzeniu lub platformie.

Powiąż ze Spotify

Usuń

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

Stones Grow Her Name @ Progresja by Forest

Sob 3 XI – Sonata Arctica, Battle Beast

Tytułem wstępu powiem, że fanem Sonaty jestem już dobrych kilka lat, bo zacząłem ich słuchać przed wydaniem albumu "Unia". Nie jestem psychofanem, ale zespół darzę niemałą sympatią, Czekałem na ten koncert już dłuższy czas, ale niestety Finowie wręcz ostentacyjnie omijali nasz kraj. Na szczęście poszli w tym roku po rozum do głowy i zahaczyli o nasz kraj jednym koncertem. Postaram się przedstawić powyższy koncert trzeźwo i subiektywnie, bo moim zdaniem tylko taka może być relacja z koncertu - każdy przeżywa go na swój sposób.

Przybyłem na koncert z Krakowa, parę godzin włóczyłem się po Warszawie i zdołałem dotrzeć pod bramy Progresji. Battle Beast już grali, zaczęli podobno przedwcześnie, bo przed 19tą. Oglądałem ich przez drzwi Progresji, bo czekałem na znajomego z moją wejściówką, nie wypowiem się więc szczegółowo na ich temat. Mogę jedynie napisać, że na pewno nie był to jakiś amatorski zespół, tylko porządne granie. Główny wokal żeński + męski wspomagający (słyszałem opinię, że lepszy wręcz niż ten główny), klimat metalowy pasujący do Sonaty.

Battle Beast zagrali godzinkę, skończyli przed 20tą, ja akurat zdążyłem oddać swoje rzeczy do szatni i wszedłem na główną salę. Niewiele czekałem aż zgasną światła i się zaczęło. Punkt 20:00 Sonata Arctica znalazła się na scenie.

Gdy zaczęli w całości oddałem się dzwiękom starając jak najmocniej skupić się na muzyce. Zaczęli od "Only The Broken Hearts" z nowej płyty, którą zagrali praktycznie całą (moim zdaniem przesadzili, zdecydowanie wolałbym posłuchać więcej materiału z bogatego przecież, siedmiopłytowego+EPki repertuaru "fińczyków") przeplatając kawałkami z poprzednich płyt. Z klasyków zagrali m.in "Talullah", "The Gun", "Replica", "Full Moon", "Broken", "Black Sheep" i "Don't Say A Word". Z tego co słyszałem miało być tych klasycznych kawałków mniej, więc jestem z tego zestawu względnie zadowolony. Mogło być dużo lepiej gdyby mniej skupili się na promocji "Stones Grow Her Name" (nie uważam wszak, że płyta jest zła, wręcz przeciwnie, jest bardzo przyjemna i melodyjna, jednak jak na pierwszy koncert w Polsce spodziewałem się innego setu). Cieszę się, że zagrali "The Dead Skin" z "The Days of Grays", ale brakło mi conajmniej jeszcze "Flag in The Ground" z tej płyty, bo muszę przyznać, że przypadła mi ona do gustu.

Ciekawym momentem koncertu był fragment akustyczny, perkusista, pan Tommy Portimo, zasiadł do, a raczej na cajon. Klawiszowiec (Henrik Klingenberg) został przy pianinku, ale darował sobie grę na keytarze. Gitarzysta (świetny technicznie Elias Viljanen) przygarnął akustyka. To samo zrobił Tony, który też chwycił w dłoń ten instrument (przy okazji rzucił kilka żartów o swoich gitarowych umiejętnościach). Basista (Marko Paasikoski) przesiadł się na akustyczny odpowiednik swojego instrumentu. Akustyczną część koncertu muzycy rozpoczęli od "Tallulah", który to utwór bardzo, ale to bardzo mnie ucieszył. Następnie zagrali wspomniane już wyżej "The Dead Skin" oraz ostatni akustyczny utwór - cover Bon Joviego - "Wanted Dead or Alive", który muzycy mogli sobie darować, ale rozumiem, że granie wciąż tego samego może się nudzić, więc sięgnęli po coś "z zupełnie innej beczki". Ja jednak wolałbym coś z ich repertuaru, bo wszak przyszedłem na koncert Sonaty. W tym momencie nastąpiła zmiana z powrotem na elektryczne instrumenty, podczas której Tony zabawiał publikę solowym wykonaniem utworu z gry "The Full Throttle" o tytule "Chitlins, Whiskey and Skirt" (dzięki za info i link Voltan! http://www.youtube.com/watch?v=JTtfm-hhn3U)

Jako pierwsze po akustycznym secie zabrzmiało "Paid in Full" w pełnej krasie i z pełną mocą. Drugim utworem było "Shitload of Money", który zdecydowanie mi nie podchodzi, jest zbyt popowy i krzykliwy…

Następne w kolejności były dwa klasyki, czyli "Replica", która płynnie, klawiszowo przeszła w "FullMoon". Potem jeszcze 2 kawałki (Cinderblox oraz Don't Say a Word), a na zakończenie typowe outro pod postacią piosenki "Vodka" na melodię tradycyjnej żydowskiej piosenki "Hava Nagila". Muzycy rozdali fanty publiczności, ukłonili się i uciekli na backstage.

To właściwie tyle, zgasły światła, czekałem jeszcze na jakiś bis, spojrzałem na zegarek, była 21:37. Światła znowu się włączyły, ale tym razem nie sceniczne i techniczni zebrali sprzęt muzyków… Kurde, krótko, za krótko - pomyślałem. Po koncercie z jednym tylko supportem, za prawie 100 zł spodziewałem się dłuższego setu, conajmniej dwugodzinnego. A tu ledwo trochę ponad 90 minut… Wielka szkoda. Rozumiem, że muzycy to też ludzie, mogli się zmęczyć, bo grają jakby nie patrzeć wyczerpującą muzykę, ale mogli chociażby podzielić występ na dwie części z przerwą na piwko na przykład. Dawno nie byłem na koncercie, który skończył się tak wcześnie i to jest bez wątpienia największa wada tego wydarzenia.

Ludzie (w ilości na pewno większej niż 300 osób) na koncercie składali się głównie z fanów Sonaty, nie było przypadkowego bydła, które odstraszyła prawdopodobnie cena biletów.

Nagłośnienie mogę określić jedynie jako poprawne, wokal Tony'ego momentami brzmiał dziwnie (natomiast podobał mi się wspomagający wokal pana klawiszowca Henrika Klingenberga, który urzekł mnie swoją mocą, głównie w utworze "Broken"), czasami coś przesterowywało, z klarownością dzwięku szału nie było. Jedyne określenie, który tutaj pasuje to właśnie POPRAWNIE, niestety tylko, i właśnie to słowo pasuje, żeby podsumować cały koncert.

Cieszę się jednak, mimo pewnych braków, że byłem na tym koncercie i udało mi się zobaczyć Sonatę na żywo. Poznałem kilku ciekawych ludzi, bawiłem się dobrze, a darcie mordy do utworów było jak najbardziej satysfakcjonujące.

Pozdrawiam wszystkich obecnych i nieobecnych na koncercie fanów Sonaty, mam nadzieję, że dzięki tej relacji chociaż po części mogliście zorientować się jak było.

Na koniec pozwolę wrzucić sobie nagranie z koncertu, które znalazłem na Youtubie (Akustyczna wersja Tallulah z bardzo sympatycznym udziałem publiczności) w całkiem niezłej jakości http://www.youtube.com/watch?v=W4VKJim7Yqg

Setlista:
1. Only the Broken Hearts (Make You Beautiful)
2. Black Sheep
3. Alone In Heaven
4. Losing My Insanity
5. Broken
6. The Gun
7. The Day
8. I Have a Right

Acoustic:
9. Tallulah
10. The Dead Skin
11. Wanted Dead or Alive (Bon Jovi cover)
12. Increasing Chances" Acoustic Jam by Tony (Chitlins, Whiskey and Skirt - Full Throttle)

13 Paid in Full
14. Shitload of Money
15. Replica
16. FullMoon
17. Cinderblox
18. Don't Say a Word

http://www.setlist.fm/setlist/sonata-arctica/2012/progresja-warsaw-poland-2bdab832.html

Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz

API Calls